Chciałbym podzielić się wrażeniami z przebiegu stosowania leku na choroby skóry Keramin.
Tak się złożyło, że od okresu dojrzewania na mojej szyi i plecach zaczęły pojawiać się brodawki. Na początku nie zwracałem na nie większej uwagi. A moi rodzice nie przywiązywali do nich dużej wagi, myśląc, że to krety. Było ich tylko kilka i nie przeszkadzały zbytnio, z wyjątkiem dotykania ich podczas mycia lub ubierania się.
Nieprzyjemne odczucia pojawiły się z wiekiem, kiedy ilość brodawczaków zaczęła zauważalnie wzrastać. Nie wiem, co miało na to wpływ: czy moja odporność uległa osłabieniu, czy też wpływ miała praca z ciągłym przeciążeniem i stresującymi sytuacjami. W wieku czterdziestu lat na szyi i plecach były już dziesiątki brodawczaków. Zaczęły swędzić i przeszkadzać. Podczas zmiany ubrania lub nieostrożnego dotykania skóry narośl mogła łatwo zostać uszkodzona, co powodowało bardzo nieprzyjemny ból utrzymujący się przez kilka dni. Szczególnie bolesne okazały się brodawki w okolicy pachowej. Skóra tam jest bardzo cienka i co jakiś czas je niszczyłam, a pod wpływem potu szczypały uszkodzone narośla i długo się nie goiły, powodując bardzo nieprzyjemne odczucia.
Ale zdecydowałam się pójść z tym problemem do lekarza dopiero, gdy na mojej twarzy zaczęły pojawiać się brodawki. Nie tylko wyglądało to obrzydliwie, ale golenie stało się dla mnie codziennym wyzwaniem: ciągle bałam się dotykać narośli i za każdym razem kończyło się to ich dotykaniem. A potem cały dzień obwiniałam się za to.
W szpitalu początkowo przepisano mi maści farmaceutyczne na brodawczaki. Sumiennie brałem udział w kuracjach, ale nie przyniosły one żadnego efektu. W desperacji zgodziłam się nawet na chirurgiczne usunięcie brodawczaków. Efekt: prawie tydzień w szpitalu, opatrunki, leki przeciwbólowe i wszystko trwało kolejny miesiąc. Ale już w trzecim miesiącu po operacji zaczęły pojawiać się ponownie. A było ich znacznie więcej. Drugi raz nie poszłam pod nóż, postanowiłam poszukać innych sposobów na pozbycie się tego.
W poszukiwaniu odpowiedniego leku natknęłam się w Internecie na lek terapeutyczny Keramin, czyli krem o działaniu keratolitycznym na grzyby, brodawczaki i łuszczycę. Ponieważ lek Keramin jest naturalny i nie wyrządzi szkody, postanowiłem go wypróbować. Cena na oficjalnej stronie okazała się bardzo niska, więc nic nie ryzykowałem.
Przesyłka dotarła bardzo szybko, w niecały tydzień. Przeczytałem instrukcję, jak go używać: wystarczy posmarować dotknięte obszary skóry rano i wieczorem. Okazało się, że nie jest to wcale trudne – po prostu rozsmarowałam krem na skórze po kąpieli. Zapach produktu jest bardzo przyjemny, dlatego można go bez problemu zastosować przed wyjściem do pracy.
Pierwsze efekty zaczęłam zauważać już po tygodniu stosowania. Brodawki wyraźnie się zmniejszyły, przestały swędzić, a stany zapalne skóry ustąpiły. Szczerze mówiąc, w ogóle nie spodziewałam się takiego efektu po kremie. Po 3 tygodniach zamiast zwisających narośli miałam na skórze jedynie drobne krostki, co wcale mi nie przeszkadzało. Ale mimo to zdecydowałem się sumiennie ukończyć cały kurs do końca, ponieważ instrukcja mówiła, że konieczne jest przyjmowanie leku Keramin przez co najmniej miesiąc.
Miesiąc później brodawczaki zniknęły całkowicie. I teraz już 4 miesiące dobrze mi się bez nich żyje i bardzo się z tego cieszę. Choć nowe narośla nie pojawiają się, to mimo wszystko chcę powtórzyć kurację po sześciu miesiącach od zażycia, aby utrwalić efekt i wzmocnić odporność skóry. Nawet nie chcę myśleć, że to paskudne coś może do mnie wrócić.